| Czy nie jest tak, że ku zdziwieniu i wielu błędnym przekonaniom, to, co ostatnie staje się pierwszym lub inaczej, pewne rzeczy miały od pewnego czasu w historii korporancką podbudowę? Świat wygranych, porażek, samoocen będacy wyrocznią, ubogacania osobowości na siłę, wywierania wpływu, tresura do lojalizmu, i wiele innych cech wolnoamerykanki rynkowej, takich jak manipulowanie ideologiami np. seksizmu, wprowadzanie stałych elementów rywalizacji, reklamy, promowanie siebie; co znajduje swe odzwierciedlenia w ludzkich preferencjach do walki o pozycję. Jedni zmieniają swe role, inni je przepracowują poprzez praktyki, które same w sobie są daniną. Do tego digitalizm, uproszczenie, skrypty myślowe, wirtualne wędrówki i odejście od realności w fantazję i urojenie. Jeszcze jakiś czas temu obserwowało się tendencję do odreagowywania poprzez SM i inne upodobania, dziś granica właściwie się zatarła. Klimat dał się jednak złapać w kleszcze typowego standardu dla społeczności uwikłanych w nowoczesność. Edukacja do roli służby, bo nawet w roli szefa jesteś egalitarnym pomiotem (według kryterów jak w temacie). Kto jednak z tych dróg nie korzysta lub broni się przed wsiąknięciem modelu „poplątania” w czystą formę egzystowania w swej naturze? Czy jeszcze są osoby, które stanowczo przedkładają prawdziwą i ciągłą realność nad tę poszatkowaną przez system? Jak pilnujecie swych klimatycznych priorytetów? |