| Mowa ciała w dominacji spontanicznej |
| Przypomina mi się pewna sytuacja, gdy poproszono mnie, bym stanęła w nieco innym miejscu, tak, miejscu publicznym. Myślałam, że nie jestem w stanie wzbudzić dyskomfortu psychicznego wglądem wzrokowym. Cóż, być może, niespotykanie chłodnym i rozbierającym, wręcz gwałcącym. Mam przynikliwy umysł, co wyraża się rzucaniem głębokich spojrzeń i prześwietlaniem „ofiary”, co czasem wręcz boli. Często jestem proszona przez obce osoby o zniknięcie im z oczu, tak, bym nie była w ich zasięgu. Nie mam z tym problemu, by nie „dręczyć” w ten sposób, lecz to także „czytanie zapisów psychiki”-szacowanie losu osobnika i preferencji. Zawsze skuteczne. Jakie macie doświadczenia związane z komunikacją pozawerbalną i jak ona wspomaga/bądź komplikuje codzienność, gdy mowa ciała więcej wyraża niż słowa? Czy ktoś bazowo pracuje nad tymi aspektami własnej natury związanej z dominacją? Jak dominujacy swą aparycją i dynamiką wpływają na otoczenie? |