| BDSM, niewolnictwo równościowe czy korporacyjność? |
| Przedstawiasz barwnie ubrane niepokoje klasy pracującej: robotniczej i korporacyjnej. Klasa wolnych wysokiej klasy specjalistów technicznych lub artystów raczej kreuje rzeczywistość (przeciwnikiem jest materia, wiedza lub tłum wielbicieli jako materia, kontrakt to tylko dodatek i opcja). Od czasu nadmiaru zasobów (gdy dzienna 'produkcja' potrafi wyżywić człowieka przez miesiąc) wyzwolenie się od reszty społeczeństwa jest dziecinnie proste, wystarczy ćpać, odpalić grę w czołgi lub sobie znalezć alternatywny nałóg seksualny. Zasadniczym pytaniem jest czy warto mieć jakiekolwiek pojedyńcze hobby. Otóż nie warto. Nie wyobrażam sobie 'niesatkowania' i 'nieszufladkowania' zabaw BDSM bo jest tysiąc innych doczesnych zabaw, po których na dodatek coś ciekawego dal następnego pokolenia zostanie, jeśli takie będzie. Z tego punktu widzenia zabawa w BDSM jest tak samo bezwartościowa jak gra w bierki. |