Mity, które podtrzymują klimatyczne relacje,
poza którymi nic już nie ma.
Ileż tu mądrych słów i to w trzech wypowiedziach.
Wpisanie bdsm w okno przeglądarki zwraca teatrzyk. Teatrzyk ten jest afirmacją kurewstwa. Dać dupy typowi z klubu to rozwiązłość, ale masterowi z portalu, ło to zupełnie coś innego. W drugą stronę też to działa. Aparycja i mentalność nie pozwala na wyrwanie fajnej laski w klubie, to szuka się takiej co zgodnie z regułami teatrzyku ma nie testować szarych komórek delikwenta, a aparycje znosić.
Zdecydowana większość kobiet chce faceta co potrafi realnie i pragmatycznie patrzeć na życie. Czasem, a może i częściej, ta chęć kieruje do pewnych postaw, bo przecież master/domin czy inny domestos to z natury taki jest - tak w internecie było napisane. Właśnie do są te mity i gotowy scenariusz na utopię oraz terpię u psychoanalityka.
Samo bdsm jest typem "emocjonalnego mitu". Wciąga bo działa na zmysły te pierwotne, ale dzięki otoczce te bardziej wyrafinowane. Normy społeczne ograniczają wiele zachowań, a w bdsm wszystko na tacy.
Dlatego nie sztuką jest znaleźć zadeklarowaną uległą, jeszcze mniejszą dominującego. Sztuką jest znaleźć osobę, która odpowiada w sposób niedefiniowalny i o to w tym chodzi.
Tworzenie relacji na podstawie wytycznych czyli bdsm, jest równie idiotyczne jak malowanie trawy na zielono. Emocje owszem się pojawią na chwilę. Nie ma analizy, jest tylko chęć.
Na forum rybek akwariowych są ludzie których ten temat cieszy, podobnie tu. Żadne przynależenie, zainteresowania i deklaracje nie dadzą odpowiedzi czy ktoś jest idiotą lub kretynką, czy nie. Właśnie to jest podstawa do każdej relacji i emocji, to jakim ktoś jest, a nie jaki chce być. Wytresowana świnia jest nadal świnią, a krzykacz ...,idiotą.




  PRZEJDŹ NA FORUM