W takim rozumieniu, to warto pokładać intencje w intuicji, zamiast w rzeczach pochodzących od innych i należących nie do nas. Nasze duchowe rodziny to nie te, w których się rodzimy, choć czasem może to zaistnieć, ale wychodząc z założenia jedności z potomkami pojawiają się wzory uwikłania, chyba że ta rodzina jest rzeczywiście duchowo bliska. I tak to się dzieje, ta zależność ma być ślepa, niepamiętna i ilościowo ukierunkowana, na dużo doświadczeń, ludzi i erupcję wszechrzeczy. Kiedyś pisałam o inwolucji, o robieniu kroków w tył, czyli generalnie o wycofywaniu się z tego modelu bytu.
|