| Fetysz-męska sprawa |
| Ja to widzę jako dwa nurty, bo jakże inaczej. Dialektyka heglowska i darwinistyczna. Zawsze musi być jakieś "ale" i synteza wniosków. Humanistycznie rzecz biorąc, a pasja i afirmacja są postawami ludzkimi, fetysz jest podstawą życia, czyli kultury. Komuś się może to nie podobać, bo jakże. Zawsze jest jakieś "nie". Stąd socjalizacja i wychowanie w stylu "Kolejna cegła na murze". Nie poruszyliśmy jeszcze jednego aspektu, fetysz a władza. To może być nawet zaczątek nowego wątku dyskusyjnego. Temu zagadnieniu także mogą posłużyć (a jakże) eseje Williama Pietza. Ten globalny aspekt ma miejsce, zaczyna się od socjalizacji właśnie, nieludzkiej edukacji, która odbiera już dziecku kulturowego ducha. Taki ma być: po pierwsze zaangażowany w procesy dualizmu systemowego, bo system jest dualizmem, a i trializmem. To jest taki twór rozumowo-naukowo-pozytywistyczny. Po drugie: ma cierpieć w drodze do triumfu umysłu nad ciałem, co u większości skutkuje przewektorowaniem (także z tego rozwoju typu heglowskiego na ten typu rewolucyjno-technologiczn-proletariacki). I ja tu niczego nie wartosciuję, to są fakty. |