Serwis zawiera materiały erotyczne przeznaczone dla osób pełnoletnich !!!
Jeśli nie ukończyłeś 18 lat, musisz opuścić stronę !






 
Nagłówki

Forum - Szkoła BDSM



NOWE POSTY | NOWE TEMATY | POPULARNE | STAT | RSS | KONTAKT | REJESTRACJA | Login: Hasło: rss dla

HOME » OPOWIADANIA FEMDOM » OBJAWIENIE - OPOWIADANIE FEMDOM/FETYSZ

Przejdz do dołu stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

Objawienie - opowiadanie femdom/fetysz

  
Nefer
21.12.2020 16:37:04
Grupa: Użytkownik

Posty: 13 #
Od: 2019-7-30
W wyznaczonym miejscu pojawił się przed czasem. Ona lubiła punktualność, oczywiście w jego wykonaniu. Sama traktowała tę cnotę raczej luźno. Zgodnie z instrukcją pozostawił samochód na bocznym parkingu i odbył około piętnastominutowy spacer do zagubionego w głębi lasu końcowego przystanku sezonowej linii podmiejskich autobusów. Latem przewalali się tutaj spragnieni ochłody w wodach pobliskiego jeziora plażowicze, w połowie października samotna wiata oraz pętla asfaltowej drogi nie przyciągały nikogo, zwłaszcza w nocy. Wyciągnął komórkę, sprawdzając przy okazji godzinę: za minutę druga. Starannie wystukał tekst wiadomości, zwracając szczególną uwagę na wielkie litery.
Jestem na miejscu, o Pani Górnego i Dolnego Kraju.
Od początku znajomości wymagała, aby zwracał się do niej w kwiecistym, staroegipskim stylu. Wymyślanie na poczekaniu stosownych, czołobitnych i pompatycznych tytułów przychodziło mu bez trudu, sprawiało przyjemność oraz podniecało. Ona także zdawała się lubić podobne zabawy. W taki zresztą sposób nawiązali kontakt na necie. Na jednym z tematycznych czatów zwrócił uwagę na nick Nefertari, wysłał wstępną wiadomość, podpisując się jako Nefer i otrzymał względnie szybką odpowiedź. Przyznała później, że imię stosunkowo mniej znanej królowej starożytnego Egiptu wybrała nieprzypadkowo, Kleopatra czy Nefretete byłby zbyt oczywiste. Oczekiwała na kogoś, kto rozpozna znaczenie pseudonimu i potrafi odpowiednio się do tego zachować. Taki wstępny sprawdzian. Szczęśliwie dla siebie wiedział, że chodzi o żonę faraona Ramzesa II Wielkiego, słynną nie tylko z urody, ale i ambicji oraz talentów politycznych. Zajęty ciągłymi wojnami władca powierzał bowiem ukochanej małżonce rządy nad krajem podczas swojej nieobecności. Pierwszą wiadomość na czacie sformułował w stosownym stylu, na necie przychodziło to o wiele łatwiej, niż podczas rozmowy twarzą w twarz. Trafił w dziesiątkę i rozwinęła się trwająca już od kilku miesięcy znajomość, która obecnie wkroczyć miała w nowy etap spotkania osobistego. Prawdę mówiąc, to ona wystąpiła z tą inicjatywą, podobnie jak rozpoczęła jakiś czas temu krótkie rozmowy telefoniczne. Z takich gadżetów jak kamerki nie korzystali, to dobre dla napalonych małolatów. Nie wiedział więc nawet jak jego Królowa wygląda, bo zdjęciami również się nie wymieniali. Zresztą przy podobnej formie kontaktów można wysłać cokolwiek, miał więc jedynie nadzieję, że tajemnicza Nefertari nie przybrała swego nicku tylko przez wzgląd na upodobanie do starożytności oraz władczy charakter. Podczas kilku odbytych konwersacji przekazywany przez telefon głos dojrzałej kobiety brzmiał miło i odrobinę niepewnie, co mogło sugerować, że czuje się nieco skrępowana odgrywaniem roli Monarchini. Tym lepiej, nie chciałby trafić na profesjonalną dominę, zainteresowaną tylko pieniędzmi. Tematu finansów nigdy nie poruszali. A jeśli chodzi o wspomnianą nieśmiałość, to nie wątpił, że szybko przeminie i realna Nefertari okaże się równie pomysłowa oraz pełna zapału jak w trakcie fabuł inscenizowanych na czacie. Uważał, że skompensowałoby to nawet ewentualne niedostatki urody.
Rozmyślania przerwał sygnał komórki. Piętnaście po drugiej, znajomy numer telefonu.
„Kobiety.” - Pomyślał kwaśno - „Pewne sprawy zawsze pozostaną takie same, jak świat światem, nieważne, czy masz do czynienia z Boginią, czy z dziwką.”
- Witaj, o Najpotężniejsza z Królowych i Najwspanialsza z Bogiń. Oczekuję na Twoje rozkazy.
- Dziękuję za przybycie.
- To dla mnie zaszczyt, stanąć przed obliczem Żywego Wcielenia Izydy. Rozkazuj, a okażę cześć i posłuszeństwo.
- Miło mi to słyszeć, dziękuję. Za chwilę dostaniesz SMS-a.
- Tak, o Dawczyni Życia i Światła...
Ostatnie słowa poszły już tylko w powietrze, przerwała bowiem połączenie. Za to po minucie wyświetliła się ikona SMS-a.
Rozbierz się do naga i spakuj rzeczy do torby. Szybko!
Tak, o Władczyni Ziemi i Niebios.
Nie pozwoliłam ci mówić! Nie trać czasu i wykonuj rozkazy!
Ponaglony w ten sposób, nie próbował już kontynuować rozmowy tylko pospiesznie pozbył się ubrania. Zdjął zegarek, buty, wszystko. Do naga, to do naga, zawsze wymagała pełnego posłuszeństwa. Elementy garderoby i zawartość kieszeni spakował do zabranej na uprzednie polecenie torby. Podniecony, nie poczuł nawet zimna październikowej nocy.
W krzakach za wiatą znajdziesz paczkę, którą dla ciebie zostawiłam. Ruszaj się!
Przedzieranie się nocą przez kolczaste zarośla okazało się już pewnym wyzwaniem, tak zresztą zapewne to zaplanowała. Odrobinę podrapany gałęziami, wytaszczył płócienny worek związany sznurem. Ważył zaskakująco dużo i wydawał metaliczne brzęki. Nie zdziwił się więc nawet, gdy znalazł w nim dwie pary kajdanek, łańcuchy i do tego skórzaną kominiarkę, kryjącą całą głowę.
„Oho, robi się coraz ciekawiej.”
Nałóż maskę i zapnij obrożę.
Uczynił to z pewnym trudem, ale niezwykła czapka okazała się elastyczna i zadziwiająco dobrze dostosowana do rozmiarów głowy. Zacisnął klamrę połączonej z nią obroży, dość ściśle, w sposób pozwalający jednak swobodnie łapać oddech.
Nie zapomnij o zapięciu knebla w ustach. Otwory na oczy pozostaw chwilowo otwarte.
Istotnie, maskę wyposażono w intrygujące dodatki, dopinane na zatrzaski klapki, pozwalające wedle woli odbierać i przywracać zdolność widzenia oraz podobnie mocowaną kauczukową kulkę, którą należało wepchnąć dość głęboko w usta, by zaskoczyły solidne klipy. Teraz nie mógł już wydobyć z siebie żadnego zrozumiałego słowa, zresztą i tak zabroniła mu przecież mówić.
Nogi. Zatrzaśnij na kostkach kajdanki z dłuższym łańcuchem.
Tu zaczynała się poważniejsza zabawa, nie znalazł bowiem kluczyków. Oczywiście, musiała mieć je przy sobie. Gdy zamknie otwarte obręcze kajdanek, w żaden sposób nie zdoła ich samodzielnie rozpiąć. Wzruszył ramionami, przecież i tak zdecydował się oddać w jej ręce z chwilą, gdy przyjął propozycję spotkania. Dość długi łańcuch pozwalał stawiać drobne kroki. Manipulując kajdankami poczuł nabrzmienie w kroku. Tak, zawsze odczuwał podniecenie na myśl o stanięciu w okowach przed obliczem władczej kobiety, stanięciu albo lepiej padnięciu na kolana, czy też rzuceniu się na twarz, najstosowniejszym w przypadku boskiej Pani starożytnego Egiptu. To pobudzenie objawiło się nawet teraz, gdy sam nakładał sobie kajdany. Własnymi rękoma, ale jednak na rozkaz Królowej i Bogini. Sięgnął po telefon, oczekując kolejnych poleceń.
Upewnij się, że wszystko masz pod ręką. Przypnij łańcuch do obroży, uklęknij i drugi koniec zapnij wokół pręta barierki. Użyj szybkozłączek. Tylko pamiętaj, masz się przypiąć w taki sposób, aby czołem dotykać chodnika i nie móc unieść głowy. Sprawdzę to. Potem dopnij klapki na oczach i na koniec skuj sobie kajdankami dłonie na plecach. To ostatnia wiadomość. Tak masz oczekiwać na przybycie Bogini. W przeciwnym razie nie pojawię się, ani tutaj, ani na necie.
To dłuższe polecenie musiała wstukać już wcześniej, podczas gdy bawił się z okowami na kostkach. Jeżeli wykona rozkazy, nie będzie już żadnego odwrotu. Nagi, przykuty łańcuchem do wmurowanych w ziemię prętów, klęczący w niewygodnej pozycji, oślepiony i zakneblowany, nie zdoła się stąd ruszyć, ani nawet wzywać pomocy. Znajdzie się całkowicie na jej łasce. Ale przecież o to w tym wszystkim chodziło. Poczuł, jak fallus pręży się gwałtownie na myśl o takiej sytuacji. I za żadne skarby nie chciał zrywać znajomości z taką Kobietą, z prawdziwa Królową i Boginią. Podniecony, zabrał się do rzeczy. Czekało go sporo trudu, ale ostatecznie poradził sobie. Dostępne w każdym markecie budowlanym łańcuchy oraz szybkozlączki okazały się rekwizytami niezwykle skutecznymi, a z pewnością tańszym niż wymyślne okowy oferowane za grube pieniądze w sexshopach. Zgodnie z poleceniem zebrał wszystkie pozostałe gadżety w zasięgu ręki, mocno naciągnął łańcuch. Ona z pewnością to sprawdzi, tak jak zapowiedziała, a nie chciał już na wstępie narazić się na niezadowolenie Królowej. Pomimo kilku prób nie potrafił oderwać czoła od chodnika. W obecnej pozycji nie mógł też jednak dopiąć klapek na oczach i musiał na chwilę uwolnić głowę. Przeklinając własną głupotę, odebrał sobie zdolność widzenia, zastanawiając się przelotnie, czy ona obserwuje z ukrycia jego wysiłki. Wydawało się to dość prawdopodobne, postarał się więc zatrzeć złe wrażenie sprawnym zatrzaśnięciem kajdanek. Tutaj nie będzie miejsca na poprawki. Szczęśliwie wpadł na myśl, aby najpierw zamknąć obręcz na prawym nadgarstku. Dzięki temu dociskając drugą, już za plecami, co wymagało znacznie większej precyzji, mógł posłużyć się sprawniejszą, prawą dłonią.
Wreszcie wszystko było gotowe. Tak jak zaplanowała, klęczał nagi, zakuty w łańcuchy, z czołem przy ziemi, zakneblowany i z zasłoniętymi oczyma. Bezsilny i zdany całkowicie na łaskę Władczyni. Podniecenie napompowało żyły adrenaliną, nie odczuwał ani zimna, ani niewygody. Przez pewien czas nie doskwierało nawet oczekiwanie. To jednak zaczęło się przedłużać. To prawda, tajemnicza Nefertari nie wykazywała się zazwyczaj punktualnością, pojmował też doskonale, że upływające minuty, a może kwadranse, stanowią element gry, mają wzbudzić w nim niepokój, przerażenie, rozpacz. Uświadomić własną zależność od kaprysu Bogini, od tego, czy zechce przybyć i uwolnić swego niewolnika. A gdy wreszcie raczy to uczynić, napełnić serce sługi wdzięcznością. Wszystko to rozumiał, ale jednak, dlaczego trwa to aż tak długo? Z pewnością obserwowała przecież jego poczynania na przystanku, chociażby z ciekawości. Podniecenie powoli opadało, poczuł chłód jesiennej nocy, narastający niepokój. Zamarznąć raczej nie zamarznie, jeszcze nie pora na przymrozki. W końcu, za dnia, zostanie przez kogoś odnaleziony. Naje się wstydu, ale może uda się zachować dyskrecję. A gdyby chciała go jednak wystawić? Może zamiast Nefertari pojawią się jacyś jej wspólnicy, porwą, obrabują, pobiją? Nagrają telefonem i zechcą szantażować? Rozumując logicznie, odrzucił te obawy. Był osobą względnie zamożną, ale nie na tyle, by warto uczynić go obiektem tak wyrafinowanej i długotrwałej akcji. Pieniędzy żadnych ze sobą nie zabrał, skorzystał ze starszego samochodu. W razie najgorszego, zabezpieczył się, opisując wszystkie okoliczności planowanego spotkania i dołączając różne dowody. Jedną kopertę pozostawił w domowym sejfie, drugą u zaufanego adwokata, z poleceniem przekazania policji, gdyby nie odezwał się w określonym czasie. Takie myśli powinny uspokajać, ale dlaczego ona nadal nie przychodziła?
Wreszcie, po upływie wieczności, usłyszał dźwięk nadjeżdżającego i parkującego samochodu, trzask otwieranych, a następnie zamykanych drzwi. Nie dobiegły żadne odgłosy kroków, musiała poruszać się bardzo cicho. Pomimo zasłoniętych oczu dostrzegł poblask silnego światła latarki. Ktoś pochylił się, sprawdził łańcuchy, kominiarkę oraz to, jak wysoko może unieść głowę. Zgodnie z zapowiedzią.
- Bardzo dobrze, dziękuję. - Głos Nefertari.
Oczywiście, nie zdołał odpowiedzieć. I tak jak przewidywał, a ona zapewne to zaplanowała, zalała go fala ulgi i wdzięczności. Jednak przybyła! W tej chwili gotowy był zrobić dla niej wszystko. Tymczasem, oczekiwała jednak od kandydata na osobistego niewolnika tylko kilku ćwiczeń gimnastycznych. Odpięła szybkozłączkę przy barierce wiaty.
- Wstawaj i chodź.
Pomogła unieść się do pozycji pionowej i poprowadziła, trzymając za ramię. Rozległ się trzask otwieranej klapy bagażnika.
- Wskakuj – poleciła.
Z pewnym trudem i ponownie korzystając z pomocy Nefertari wtoczył się do obszernego kufra. Poczuł, że wrzuciła tam również torbę z jego rzeczami. Skulił się, by przypadkiem nie wystawić żadnej części ciała poza obręb komory. Ona także zapewne to sprawdziła, ponownie omiotła bowiem jeńca snopem światła latarki i dopiero potem zatrzasnęła klapę. Raz jeszcze dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi, odgłosy uruchamianego i pracującego silnika. Ruszyli, początkowo powoli, następnie z coraz większą prędkością. Nie miał szczególnych wygód, ale nie dokuczał przynajmniej chłód. Nie brakowało też powietrza, chociaż przesycał je zapach oleju. A może nie odczuwał niedogodności z powodu ponownie narastającego pobudzenia? Oto Bogini objawiła się w realnej postaci. Nie mógł wprawdzie jej ujrzeć, ale usłyszał jej głos, poczuł dotyk jej dłoni, wchłonął jej zapach. A obecnie uwozi więźnia zaprzęgniętym w szybkonogie rumaki rydwanem do pałacu, nieważne, czy trafi tam do lochu, czy sypialni Królowej. Co prawda, szybkonogie rumaki to tylko konie mechaniczne, ale co tam, odrobina wyobraźni i wszystko staje się o wiele bardziej podniecające.
Przez głowę przemknęło wspomnienie artykuliku znalezionego na jakimś humorystyczno-rozrywkowym portalu netowym. Oto w Niemczech policja zatrzymała do rutynowej kontroli dobrej klasy samochód, prowadzony przez elegancko, aczkolwiek odrobinę wyzywająco ubraną kobietę. Coś musiało wzbudzić podejrzenia funkcjonariuszy, zajrzeli bowiem do bagażnika, gdzie znaleźli kompletnie nagiego, skutego łańcuchami i zakneblowanego mężczyznę. Powstało zamieszanie, nieuniknione podejrzenie porwania, przymusowy przejazd do okręgowego komisariatu. Dopiero tam „porywaczka” oraz jej uwolniony „więzień” zdołali udowodnić prawdziwość składanych od początku wyjaśnień, że są małżeństwem, a przerwaną przez policję specyficzną grą ubarwiają swoje życie erotyczne. Skończyło się na przeprosinach ze strony funkcjonariuszy za przeszkodzenie w zabawie.
Pomyślał, że jego własna sytuacja przedstawia się aktualnie bardzo podobnie. Tylko wyjaśnienie wszystkich okoliczności okazałoby się z pewnością znacznie trudniejsze. Po pierwsze, samochodu nie prowadziła raczej małżonka, która wyjechała akurat szczęśliwie na konferencję zawodową w dość odległym mieście, a przede wszystkim dlatego, że znajdowali się nie w Niemczech, tylko w kraju o wiele bardzie zaściankowym. Lepiej więc, by tajemnicza Nefertari prowadziła ostrożnie, zgodnie z wszystkimi przepisami i nie narażała się na żadne kontrole.
Dlatego poczuł odrobinę niepokoju, gdy samochód zwolnił, a następnie stanął. Rozległ się dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi, nie dobiegły na szczęście żadne słowa rozmowy. Odetchnął jednak z ulgą dopiero wtedy, gdy posłyszał charakterystyczny stukot wysokich obcasów, potrafił rozpoznać ten odgłos zawsze i wszędzie. Funkcjonariuszki policji nie nosiły przecież podczas służby patrolowej butów na metalicznie zakończonych szpilkach, które dawały teraz dźwięcznie znać o tym, że ich właścicielka energicznym krokiem zmierza na tył pojazdu. Ponownie otwarto klapę bagażnika i omieciono skutego pasażera strumieniem silnego światła.
- Wszystko w porządku? - spytała Nefertari.
W odpowiedzi wydał niezrozumiały jęk i kiwnął głową. To najwidoczniej wystarczyło.
- Życzę więc dobrej zabawy.
Latarka została wyłączona, bagażnik zamknięty, posłyszał podniecający stukot obcasów, trzaśnięcie drzwiami, odgłos pracy silnika i po chwili mknęli dalej ku nieznanemu przeznaczeniu.
Podróż nie trwała już jednak długo, na ile mógł to ocenić. Samochód zatrzymał się, dźwięki pracy mechanizmów automatycznie otwieranych i zamykanych bram sugerowały, że wjechali do jakiegoś pomieszczenia, zapewne garażu. Nefertari zgasiła silnik, opuściła pojazd, otwarła klapę, szarpnęła więźnia za ramię i pomogła w niewprawnym wygramoleniu się z bagażnika. Nadal milcząc, poprowadziła w nieznanym kierunku, przeszli przez drzwi, dotarli do schodów. Wiodły jednak nie w dół, ku hipotetycznym lochom czy izbie tortur, czego trochę się obawiał, a trochę pragnął, ale w górę. To zapowiadało raczej buduar albo sypialnię Królowej. Myśl ta również wywołała silne podniecenie.
Bosymi stopami wyczuł jednak, że na piętrze, po pokonaniu kolejnych drzwi, trafili do pomieszczenia z podłogą wyłożoną kamieniem albo płytkami. Potwierdzał to głośniejszy stukot obcasów Nefertari. Być może, stąpając uprzednio po parkiecie starała się uniknąć spowodowania uszkodzeń, typowej niedogodności wizyt dam w eleganckim obuwiu, obecnie stawiała kroki dumnie i zdecydowanie. Wepchnęła więźnia do jakiegoś wydzielonego pomieszczenia, poczuł, że szyję przypięto mu krótkim łańcuchem do haka w ścianie. Zanim zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, chlusnęły strumienie lodowatej wody. Prysznic, trafił do łazienki, a ona potraktowała go zimnymi biczami szkockimi! W pierwszej kolejności oberwały genitalia oraz powstały samowolnie penis. Nie mogąc w żaden sposób osłonić przyrodzenia, wił się bezsilnie przy ścianie, brzęcząc łańcuchami. Nefertari bezlitośnie operowała słuchawką oraz wypływającymi z niej potokami wody, zapewne używała czegoś w rodzaju ruchomej deszczownicy. Po fallusie dostało się każdej właściwie części ciała poddanego. Wspomniała kiedyś, że dźwięk kajdan skuwających niewolnika pobudza ją równie silnie, jak jego samego stukot obcasów Władczyni, toteż nie szczędziła im obojgu tych atrakcji. Tyle, że on sam nic prawie nie słyszał, ogłuszony szumem wody oraz obezwładniony narastającym zimnem. Wreszcie zakończyła torturę. Odpięła łańcuch i mógł bezsilnie opaść na podłogę, kuląc się w poszukiwania ciepła.
Królowa trąciła niewolnika czubkiem buta, dając do zrozumienia, że życzy sobie, aby wypełznął z obszernej kabiny prysznica. Uczynił to niezdarnie, poganiany i kierowany kolejnymi szturchnięciami. Władczyni nadal nie zaszczyciła bowiem swego sługi choćby jednym słowem. Łazienka, a najpewniej salon kąpielowy, okazała się pomieszczeniem obszernym, pełzł bowiem na kolanach przez kilka metrów, zanim Nefertari osadziła go w miejscu, nakazując szarpnięciem dłoni usiąść na tyłku. Zsunęła stopy więźnia skracając i spinając na nowo dość luźne dotychczas okowy. Popchnęła następnie silnym ruchem dłoni w tors, a gdy opadł na plecy, łagodząc nieco ten ruch nadal skutymi dłońmi, chwyciła za obrożę i tuż przy jego uchu nieoczekiwanie szczęknęła metalicznie szybkozłączka. Poczuł, że obroża została przymocowana do jakiegoś krótkiego łańcucha, praktycznie unieruchamiając głowę. Wszystko to Władczyni uczyniła z wprawą i unikając zbędnego ryzyka, w czym z pewnością pomagało odczuwane przez jeńca odrętwienie. Oczywiście, nie miał zamiaru się sprzeciwiać, przecież od dawna marzył o podobnej sytuacji, a szczęk łańcuchów i własne zniewolenie, połączone ze stukotem metalicznych obcasów, przypominającym w jednoznaczny sposób, w czyją to popadł niewolę, podnieciły w silny sposób. Nawet zdrętwiały z zimna fallus odzyskał wigor. Nefertari musiała to dostrzec, trąciła bowiem kilkakrotnie powstałe na nowo berło czubkiem buta. Wzmogła w ten sposób pobudzenie i miał nadzieję, iż twarz Królowej rozjaśnił uśmiech zadowolenia.
Zapewne istotnie odczuła satysfakcję, postanowiła bowiem bezzwłocznie wykorzystać jeńca. Pochyliła się nad jego głową i uwolniła od knebla.
- Bądź po trzykroć pozdrowiona, o Pani Czterech Stron Świata, Córko i Siostro Bogów.
Powstała, posłyszał szybki stukot obcasów i po chwili podeszwę lewej stopy przeszył ognisty podmuch cierpienia, sprawiając, że rzucił się rozpaczliwie w swoich więzach, krzycząc z bólu. Smagnęła go szpicrutą!
- Łaski, o Najlitościwsza z Bogiń!
Kolejny cios, skierowany tym razem w prawą stopę, przyjął już tylko jękiem boleści. Poniewczasie przypomniał sobie, że nie pozwoliła mu mówić! A on, jak ostatni głupiec, zapomniał i złamał ten rozkaz, gdy tylko zdjęła knebel. Złamał, by powitać Królową i Boginię, sławić Jej Imię oraz chwałę, ale na taki przywilej niewolnik musiał zasłużyć. Takie ustanowiła reguły na swoim dworze podczas wirtualnych zabaw. A teraz zastosowała je w praktyce. Potwierdziła te domysły, bo gdy przestał obracać językiem, nie wymierzyła już kolejnych uderzeń, ale stanąwszy nad głową przydepnęła usta sługi podeszwą buta. Przydepnęła mocno, po chwili zmniejszyła jednak nacisk. Nie cofnęła przy tym stopy, co uznał za pozwolenie, by wysunąć język i oddać w ten sposób cześć Bogini. Zaszczyt adorowania ustami butów Władczyni stanowił kolejną łaskę, którą nieczęsto nagradzała oddaną służbę w ich wirtualnym świecie, tym bardziej docenił ją teraz w rzeczywistości. Czyżby uznała, że po ostrym potraktowaniu na wstępie, niewolnikowi należy się jakaś nagroda za dotychczasowe, na ogół ścisłe wykonywanie rozkazów?
Penis wyprężył się ponownie, odzyskując wigor utracony trochę po razach szpicruty. Być może na to właśnie czekała, osunęła się bowiem na tors i ramiona więźnia, poczuł na wargach smak sromu pobudzonej kobiety. Oczywiście, nie nałożyła bielizny, ale to nie dziwiło w kontekście ich spotkania. Nie potrzebował dalszych rozkazów, język rozgrzany adoracją podeszwy buta Władczyni otrzymał teraz cel jeszcze bardziej szlachetny. Wsunął się najgłębiej jak mógł, wykonując następnie szybkie liźnięcia w górę i w dół. Bez większego trudu odnalazł łechtaczkę i skoncentrował wysiłki. Tego rodzaju zabawy nie były mu obce i zazwyczaj bez problemów doprowadzał partnerkę do stanu silnej ekstazy. Wszystkie uwielbiały ten sposób przyjmowania rozkoszy, chociaż bywało, że wstydziły się do tego przyznać i o coś takiego poprosić. Nefertari nie prosiła, po prostu żądała i odbierała niczym należny hołd, co stanowiło zresztą Jej przyrodzone prawo jako Królowej i Bogini. Co prawda, nigdy nie służył kobiecie w takiej pozycji, łańcuch ograniczał poruszenia głowy, zadania nie ułatwiały też skute na plecach ręce. Pomogła mu jednak, otwierając drogę własnymi dłońmi. Nie zawiódł również i tym razem, zanim jeszcze pojawiło się nieuchronne zmęczenie mięśni karku poczuł drżenie Jej ciała, posłyszał tłumione z trudem jęki Pojawiła się obfita wilgoć pobudzonej samicy. Bo niezależnie od podniecającego ich oboje Jej królewskiego statusu, stawała się przecież w takiej chwili samicą, podobnie jak i on samcem. Penis prężył się niczym na paradzie, czekając na swoją kolej. Pomyślał szczęśliwie, by poruszyć nogami, wzbudzając brzęk łańcuchów. W tym momencie stężała i wydała stłumiony, niewyraźny jęk rozkoszy. Pospiesznie przesunęła się w tył i poprowadziła dłonią fallusa do własnej, rozgrzanej studni. Nie bawiła się już w żadne subtelności, tylko galopowała w siodle, rytmicznie unosząc i opuszczając biodra. Podniecany od kilku godzin, nie wytrzymał długo i trysnął wzbierającym gwałtownie żarem. Odczuwając nagły, zwykły po wytrysku odpływ podniecenia, pomyślał z obawą, czy aby Ona nie okaże niezadowolenia z tak szybkiej akcji. Czegóż jednak mogła oczekiwać, występując w roli Boskiej Królowej i pobudzając swego niewolnika na różne sposoby?
Jeżeli nawet odczuła rozczarowanie, nie dała tego poznać wierzchowcowi. Dokończyła przejażdżkę, wysysając cały dostępny żar. Po czym w wypraktykowany sposób, zręcznie powróciła do pierwotnej pozycji. Wylizywał teraz Jej soki, zmieszane z własną, obficie wyrzuconą spermą. Ruchami dłoni nakazywała, by zajął się też powalanym nieco zarostem łonowym. Ogarniający go nadal spadek podniecenia uczynił te czynności niezbyt atrakcyjnymi, nie miał jednak innego wyboru i pracował niczym prawdziwy, posłuszny rozkazom niewolnik. Podobne myśli sprawiły, że znowu pojawiło się pobudzenie i gdy podała do wylizania czubki palców, o dziwo, bez spiłowanych na ostro albo przedłużonych hybrydami paznokci – tego drugiego sposobu upiększania dłoni nie lubił, penis nie wydawał się już tak sflaczały, jak jeszcze przed chwilą. Sprawiła to celowo? Może i tak, słyszał o podobnych sposobach upokarzania poddanego, zmuszanego do szczególnie poniżającej służby tuż po wytrysku, gdy brak bezpośredniego podniecenia czynił ją chwilowo odrażającą, a faktyczny, niechętnie przyjmowany przymus, tym bardziej wkrótce pobudzał. O tak, Nefertari okazywała się wyrafinowaną Panią i Boginią.
Wzmocniła jego ożywienie pracą zręcznych palców, bezbłędnie odkrywając najbardziej skuteczne rodzaje pieszczot. Uwielbiał, gdy dłoń kochanki zaciskała penisa od spodu. Czy wypisywał coś takiego podczas ich wspólnych zabaw na necie? Nie potrafił sobie w tej chwili przypomnieć, zresztą cóż to miało za znaczenie wobec powracającego z pełną siłą podniecenia? Wyprężył zarówno fallusa jak i całe, rozciągnięte na posadzce ciało. Usztywnione na nowo berło nie pozostało długo bez pracy. Nefertari ponownie dosiadła bowiem swego wierzchowca, urządzając tym razem znacznie dłuższą galopadę. Starał się dotrzymać jej kroku i udało się, eksplodował znacznie później niż poprzednio, rozpoznając przedtem niedwuznaczne objawy rozkoszy Królowej.
Ta jednak postanowiła najwyraźniej wypróbować zdolności niewolnika, nie zamierzała bowiem poprzestać i sięgnęła po kolejne sposoby podniesienia emocji. Tym razem takie, o których zdążył Jej uprzednio opowiedzieć. Zdecydowany nacisk podeszwy buta Władczyni przydeptującego genitalia okazał się doznaniem bardziej może bolesnym niż w fantazjach, ale równie pobudzającym. Ciśnienie wzrosło, gdy przeniosła stopę na usta sługi, zmuszając do zlizywania własnej spermy zebranej z powalanego fiuta. Zapach rozpalonej rozkoszą kobiety, pomieszany z ostrą wonią wyprawionej skóry Jej butów zrobił swoje i penis odżył ponownie. Tym razem przejażdżka okazała się jeszcze dłuższa. Dobywał wszystkich sił, poganiany dłońmi Nefertari, wykręcającymi mu sutki oraz wymierzającymi uderzenia w twarz, na szczęście niezbyt silne. Gdy pomimo to opadał z wyczerpania, dźgnęła piętami, zahaczając ostrymi obcasami o uda niewolnika. To wywołało wreszcie wytrysk, słabszy jednak niż poprzednie. Ostatecznie, nie był już młodzieniaszkiem.
Musiała zdać sobie z tego sprawę, gdy kolejna runda wylizywania do czysta Jej kwiatu rozkoszy nie spowodowała przebudzenia z martwych berła sługi. Powstała i kilkakrotnie trąciła czubkiem buta opadłego penisa, miał wrażenie, że uczyniła to z pogardą. Tym bardziej, że następnie nałożyła na nowo knebel, a potem posłyszał już tylko oddalający się stukot obcasów oraz odgłos otwieranych i zamykanych drzwi. Opuściła pomieszczenie, nadal nie zaszczycając więźnia ani słowem. Pozostał sam, rozciągnięty na podłodze, pogrążony w ciemności i pozbawiony zdolności widzenia oraz mowy.
Nie miał możliwości mierzenia czasu i nie wiedział, jak długo leżał tam samotnie, unieruchomiony na płytkach łazienki. Prawdopodobnie długo, tak przynajmniej mu się wydawało, a potwierdzał narastający ból w skutych na plecach i przyjmujących ciężar ciała dłoniach. Próbował poszukać wygodniejszej pozycji, ale przypinający obrożę łańcuch nie pozwalał na wiele więcej, niż bezsilne wicie się po posadzce. Szarpanie się w okowach nie miało sensu, pozostały więc tylko rozmyślania. A miał o czym myśleć, oto realizował swoje fantazje, fantazje o roli zakutego w kajdany, bezsilnego niewolnika, zdanego na łaskę tajemniczej Bogini, która nie raczyła jak dotąd zezwolić, by sługa dostąpił zaszczytu ujrzenia Jej oblicza, jakiegokolwiek fragmentu ciała czy nawet ubrania. Wykorzystywała za to skutecznie dla własnej rozkoszy. No, niekoniecznie tylko własnej, pomimo kilku bolesnych uderzeń szpicrutą oraz niewygodnej pozycji doznawał właśnie najbardziej podniecających chwil w swoim życiu. Ciekawe, jak ona wygląda, jakie ma włosy, kolor oczu. Co sprawia jej największą rozkosz i czego oczekuje po zaaranżowanym spotkaniu? Chciałby to wiedzieć, by sprawić tę rozkosz najlepiej jak potrafi, by zadowolić Boginię i zasłużyć na łaskę przyjęcia do stałej służby, może nawet ujrzenia oblicza? Podobne myśli pobudziły po pewnym czasie oklapłego penisa. Sterczał tak naładowany podnieceniem, którego nie dawało się rozładować. To mogła uczynić tylko Ona, jego Pani i Bogini. Zaczął jednak w końcu rzucać się w okowach, licząc na to, że przywabi ją brzęk łańcuchów, który zdawała się lubić. Bezskutecznie. Dopiero gdy, zmęczony, zaprzestał tych wysiłków, posłyszał po pewnym czasie stukot obcasów. To wystarczyło, by penis wyprężył się jak na paradzie. Skrzypnęły drzwi, obcasy krążyły wokół jego ciała. Liczył na coś więcej i doczekał się wcale niedelikatnego smagnięcia szpicrutą po sutkach, mimowolnie jęknął. Przypomniała, że może w każdej chwili sprawić ból. Następnie przydepnęła jednak fiuta podeszwą buta, również niezbyt delikatnie, ale tym razem powitał to jękiem zadowolenia. Uwolniła usta sługi i wydarzenia potoczyły się znajomym tokiem: wylizywanie pąku rozkoszy Bogini, która przeistoczyła się następnie w pragnącą galopu amazonkę, by w końcu zażądać bez słowa ponownej, oczyszczającej służby języka. Nałożenie knebla, umiarkowanie silne smagnięcie w lewą stopę i oddalający się odgłos kroków.
Tym razem nieobecność Nefertari trwała dłużej, a przynajmniej takie odniósł wrażenie, gdy jednak wreszcie powróciła, fiut nie okazywał jeszcze takiej sztywności, jak poprzednio. Pomogło dopiero trącenie czubkiem buta oraz milczący rozkaz wylizania obcasa, który wsunęła w uwolnione usta sługi. Mógł wyczuć zapach skóry oraz posmakować groźnego metalu. Uznała najwidoczniej, że po tych wstępnych zabiegach niewolnik nadaje się do służby, bo skorzystała z niej w przećwiczony już sposób. Skorzystała i wyszła. Czynności te powtarzały się w narastających odstępach czasu, wyczerpując powoli jego możliwości. Kilkakrotnie zdołała różnymi sposobami pobudzić penisa, używając także zręcznych dłoni, ale przychodziło to z coraz większym trudem, a efekty stawały się coraz mizerniejsze. Tym niemniej, domagała się następnie szybkiego galopu i wydawała usatysfakcjonowana coraz późniejszymi, choćby i słabszymi wytryskami. Czuł jednak, że nie wytrzyma już długo i w końcu nie stanie na wysokości zadania. Ona natomiast wydawała się nienasycona, czyżby zamiast na Boginię trafił na sukuba?
- Najjaśniejsza Pani, błagam o łaskę – ośmielił się poprosić tuż przed kolejnym nałożeniem knebla.
Dokończyła spokojnie tej czynności, po czym wymierzyła cztery bezlitosne smagnięcia w stopy. Zawył niewyraźnie z bólu, przywołany do porządku oraz respektowania rozkazu zachowania milczenia. Karą stał się też może szybszy powrót Nefertari oraz niekoniecznie delikatne zabiegi stawiania na baczność fiuta niewolnika, drażnionego szpicrutą, deptanego, ściskanego dłonią. Tym razem nie przyniosło to efektu, pomimo najusilniejszych starań najlepszy przyjaciel, wyczerpany, odmówił współpracy. Poddała się w końcu, ale to Ona, sukub pod postacią Bogini, zwyciężyła. Okazała się silniejsza, co nie mogło zresztą dziwić. Ale i tak poczuł upokarzający wstyd, wstyd oraz obawę. Zawiódł i zostanie odesłany do kopalni, jak często żartowali podczas internetowych przedstawień, gdy uznała, że zasłużył na karę. Oczywiście, w praktyce ta kopalnia oznaczałaby zapewne odstawienie samochodem w jakiś zapadły kąt, a następnie szansę uwolnienia się z poluzowanych łańcuchów czy więzów. Na to przynajmniej liczył, ale i tak byłoby to wygnanie. Wygnanie z dworu Królowej.
Tymczasem Nefertari miała chyba jednak inne plany, przygotowane na nieuniknioną chwilę wyczerpania niezdolnego do dalszej służby niewolnika. Usunęła knebel, jej dłonie pracowały przy obroży, coś tam szczęknęło, poczuł, że może już poruszać głową. Niedwuznacznym szturchnięciem dłoni Bogini nakazała, by odwrócił się na brzuch, co mógł teraz bez większego trudu uczynić. Nie ośmielił się zapytać, co zamierza, szczęśliwy z powodu ustania bólu w dłoniach oraz możliwości swobodnego oddychania. Przeciągnęła szpicrutą po pośladkach sługi, powoli i delikatnie, chociaż i tak napiął z obawy mięśnie. Cios jednak nie nastąpił. Zamiast tego posłyszał z bliska stukot obcasów, podsunęła czubek buta i mógł oddać się składaniu ulubionego aktu hołdu, dosłownie czołgając się u stóp Królowej. Czynił to z ochotą, gdy poczuł, iż drugą stopą zdecydowanie przydeptuje kark niewolnika. Pojawił się przyjemny dreszcz podniecenia, spotęgowany w chwili, gdy pochyliła się i odpięła skórzane klapki, zasłaniające dotychczas oczy więźnia.
A więc ujrzy wreszcie swoją Panią, Królową i Boginię! Tymczasem, w świetle powstałego już jesiennego dnia, wpadającym zapewne przez okno, dostrzegł tylko czarną skórę oblicowania buta Nefertari, który zgodnie z milczącym rozkazem, ale i z własnej ochoty, obsypywał pocałunkami. Pozwoliła na to przez chwilę, następnie zdjęła jednak stopę z karku sługi i nakazała końcówką szpicruty, by uniósł głowę oraz usta, liżąc tym razem cholewkę na kostkach i łydce. Wyżej nie zdołał, a buty Najjaśniejszej sięgały wysoko za kolana, podnosząc wzrok nie dostrzegł ich krawędzi. Pochwyciła go za włosy i szarpnęła głową. Wtedy dopiero ujrzał nagie ciało Bogini, kępkę Jej tajemnego ogrodu, lekko krągły brzuch, sterczące piersi oraz burzę opadających długimi lokami brązowych włosów. Włosów okalających twarz...
- Co tutaj robisz, Oliwio? - spytał jak ostatni dureń.
- Rozkazałam ci milczeć! Milcz i całuj moje stopy, skoro ci na to pozwalam, nędzny, niewierny sługo! - odparła ze złością, smagając plecy szpicrutą, raz drugi, trzeci, czwarty. Smagając mocno.
Głos nie pozostawiał żadnych wątpliwości, przerażony, na nowo zaczął obsypywać buty pocałunkami, w bezsensownej nadziej przebłagania Jej gniewu. Nie potrafił powstrzymać jęków bólu. O dziwo, poprzestała na siedmiu czy ośmiu uderzeniach.
- Już nie jestem Królową Górnego i Dolnego Kraju, Boską i Niezwyciężoną Władczynią, Żywym Obrazem Izydy, Dawczynią Światła i tak dalej i tak dalej? Stałam się na nowo Oliwią, twoją jakże prozaiczną małżonką? Marny z ciebie niewolnik, Neferze.
- Ale w jaki sposób... - Sytuacja oszołomiła go na tyle, że zapomniał o nakazie milczenia. O dziwo, tym razem nie zareagowała smagnięciem szpicruty.
- Okazało się to dziecinnie proste. Sądziłeś, że twoje wędrówki po tematycznych czatach umknęły mojej uwadze? Wystarczyło pojawić się pod odpowiednim nickiem i zaczekać. Znam przecież twoje upodobania i poprowadziłam odpowiednio nasze rozmowy.
- Ale telefony, ta kobieta, która pojawiła się na przystanku, jej głos...
- Wynajęłam dziewczynę z agencji. Powiedziałam, że chcę zrobić komuś niespodziankę i ubarwić nasze życie erotyczne, zresztą, cóż ją to obchodzi, skoro dostała pieniądze? We właściwej chwili zamieniłyśmy się na parkingu. Ona poszła w swoją stronę, a ja przywiozłam cię do Pałacu, czyli do naszego wspólnego domu, jak może zdążyłeś teraz zauważyć.
Istotnie, wpadające do pomieszczenia światło dnia ujawniło szczegóły wyposażenia znajomego salonu kąpielowego, który Oliwia urządziła, jakże stosownie, w stylu staroegipskim. Urządziła przy jego własnej, entuzjastycznej aprobacie.
- Przykro mi tylko, że szukałaś swojej Królowej na necie. Dlaczego nie przyszedłeś do mnie? Bo jestem zwyczajną, nudną żoną i nie nadaję się na Boginię?
- Oliwio... - Urwał, zdając sobie sprawę, że żadne tłumaczenia w niczym nie zdołają mu pomóc.
- To już teraz nieważne, postąpiłeś tak, jak postąpiłeś i poniesiesz tego konsekwencje.
- Zamierzasz mnie tutaj więzić, wychłostać, torturować?
- Czy myślisz, że okażę się aż tak głupia? Zresztą umiarkowane tortury sprawiłyby ci może przyjemność, a naprawdę solidne mogłyby skończyć się kłopotami z prawem. Nie, zapłacisz w inny sposób. Przestałeś być godnym mojego Pałacu i utracisz swoje dotychczasowe w nim prawa.
- Co masz na myśli?
- Przepiszesz na mnie twoją część majątku, firmę, gotówkę, papiery wartościowe, także współwłasność domu, wszystko.
- Oliwio, tego nie zrobię.
- Zrobisz i to natychmiast. Wiem, że masz przygotowane dokumenty przenoszące na mnie cały majątek oraz umówione hasło z adwokatem. Tak na wszelki wypadek, gdybyś musiał uciec się do takiego kroku w razie niebezpieczeństwa ujawnienia twoich lewych interesów. I widzisz, ta przezorność teraz się przyda. Mamy już przyzwoitą godzinę dnia, bo trochę nam tutaj zeszło. Zadzwonię do mecenasa, a ty podasz hasło. On zajmie się resztą. Gdy otrzymam potwierdzenie, możesz iść szukać nowej Nefertari.
- Nie ma mowy.
- Nie znajdujesz się w sytuacji umożliwiającej negocjacje, czy stawianie jakichkolwiek warunków. Po prostu zrobisz to, co ci rozkażę.
- Bo w przeciwnym razie mnie wychłoszczesz?
- Myślę, że to również przyniosłoby skutek. Ale mam inne plany wobec twojego tyłka i nie muszę aż tak się trudzić, istnieją lepsze sposoby.
Nie wdając się w dalszą dyskusję pochyliła się nad jego plecami i uniosła nogi więźnia, zginając je w kolanach. Usłyszał szczęk łańcuchów i poczuł, że przypięła skute stopy do równie zniewolonych kajdankami dłoni. Zmniejszyło to znacznie ograniczoną i tak zdolność poruszania się, pozbawiona przeciwwagi głowa sama z siebie pochyliła się w kornym ukłonie, czoło dotknęło posadzki. Czy jednak miało to zmusić go do zrzeczenia się wszystkiego, co zdobył i posiadał? Niedoczekanie.
- Nie myśl, że to wyczerpuje pomysłowość Królowej. Będziesz jeszcze błagał o możliwość spełnienia mojego rozkazu.
Pewnym chwytem dłoni ujęła obrożę, uniosła w górę. Kolejny szczęk szybkozłączki i oto głowa oraz tors zawisły podwieszone za szyję do jakiegoś łańcucha przytwierdzonego do sufitu. Przy wymuszonym przez więzy uniesieniu nóg oraz równie skutecznie unieruchomionych rękach wspierał obecnie cały ciężar ciała na nienaturalnie wygiętym brzuchu, biodrach i udach, a głowa w nieunikniony sposób opadała w dół. Opadała, podtrzymywana duszącym uściskiem obroży.
- Zobaczymy, ile wytrzymasz. Nie jestem aż tak okrutna, więc nie zaknebluję ci ust, zostawię otwarte drzwi i nie zamknę uszu na twoje błagania. Zawołaj, gdy będziesz gotowy okazać posłuszeństwo. Wiesz, w jaki sposób.
Wyszła, raz jeszcze stukając obcasami.
Obiecał sobie, że wytrzyma długo. Tyle, ile będzie trzeba, by zrezygnowała ze swoich szalonych planów. Przecież nie może więzić go tu bez końca. A on nie odda gromadzonego przez całe życie majątku, nie odda z powodu jednego skoku w bok oraz zazdrości szalonej jędzy. Bo prawdą było to, co powiedziała. Istotnie, przygotował z adwokatem awaryjny plan na wypadek nieprzewidzianych kłopotów, np. z urzędem skarbowym. Polecił sporządzić i podpisał stosowne dokumenty, wystarczyło opatrzyć je datą i zarejestrować. Ciekawe, skąd ona o tym wie? W tej chwili to bez znaczenia, bo on się nie ugnie, na pewno się nie ugnie.
Może i nie ugięła się jego duma, ale na pewno uczyniły to mięśnie karku i szyi. Wysiłek podtrzymywania głowy na tyle wysoko, by obroża nie zaciskała się w duszącą pętlę okazywał się trudniejszy z każdą upływającą minutą. Miał wrażenie, że walczy o oddech już kilka godzin, chociaż było to, oczywiście, niemożliwe. Wolał jednak myśleć o tym w ten sposób, gdy zrozumiał, że to jednak ona wygrała. Mięśnie paliły z bólu, głowa opadała, a on nie chciał przecież dać się udusić! Nawet za cenę chwilowej utraty majątku. Ten w jakiś sposób odzyska, życia już nie. Wprawdzie, gdyby naprawdę do tego doszło, miałaby wielkie kłopoty, ale on sam już by tego nie doczekał. Nie warto.
- Oliwio, zgadzam się!
Nic się nie stało..
- Oliwio! Wygrałaś, uwolnij mnie! Zrobię co zechcesz! Oliwio, błagam cię!
Nadal nic, ani odpowiedzi, ani kroków samozwańczej Królowej. No, może niekoniecznie samozwańczej, sam chciał widzieć nieznajomą Nefertari w takiej roli, jeszcze nie tak znowu dawno temu. Właśnie, co to ona powiedziała, że oczekuje jakiegoś specjalnego zaproszenia, wredna dziwka?
- Najwspanialsza z Bogiń i Najpotężniejsza z Królowych, błagam o łaskę! Będę posłuszny Twoim rozkazom, o Pani Czterech Stron Świata!
Posłyszał wreszcie upragniony stukot obcasów. Stała przez chwilę nad więźniem, podczas gdy on wił się rozpaczliwie w więzach, walcząc o uniesienie głowy.
- Błagam, o Królowo Królów, będę posłuszny i zrobię, co zechcesz – wydyszał.
- Doskonale, Neferze. Wystarczyło dwanaście minut. Szybko wrócił ci rozum. I bardzo dobrze, bo nie interesuje mnie zadawanie ci cierpienia. Chcę tylko otrzymać zadośćuczynienie.
- Proszę, o Boska Pani. Uwolnij mnie.
Powoli, celebrując tę chwilę, odpięła obrożę od zwisającego z sufitu łańcucha. Głowa opadła bezsilnie na posadzkę, tuż obok Jej stóp, a właściwie butów.
- To do roboty, nędzny psie. Tylko nie próbuj żadnych sztuczek i mów krótko.
Okazało się, że odnalazła już jego komórkę, nabrała odpowiedni numer. Gdy uzyskała odpowiedź, przysunęła telefon do ust więźnia.
- Mecenasie, proszę wypłacić pracownikom należne premie i powiadomić ich o tym. To wszystko.
Umilkł, a ona odsunęła aparat.
- Ciekawe wymyśliłeś to hasło, muszę przyznać. A teraz...
Założyła i zapięła knebel, po czym postawiła stopę na karku więźnia, bezlitośnie przydepnęła, poczuł nacisk podeszwy i obcasa, twarz oraz usta przywarły do posadzki.
- To po to, żebyś nie przeszkadzał. Na wszelki wypadek tylko cię nagrałam i teraz odtworzę to mecenasowi. Mam nadzieję, że niczego nie pokręciłeś, rozmyślnie albo z podniecenia wywołanego obecnością Bogini. Tak będzie dla ciebie najlepiej.
Tym razem naprawdę wybrała numer i usłyszał odtworzenie wypowiedzianych przez siebie słów. Stało się więc, prawnik przystąpi do działania, jak to ustalili. I powiadomi o wszystkim właśnie Ariadnę, to też zostało przewidziane. Nie zdoła już tego odkręcić, przynajmniej nie od razu, a już na pewno nie tkwiąc w obecnej pozycji.
Utraciwszy wszystko, poddawszy się Jej woli, leżąc bezsilnie w łańcuchach pod butem Władczyni, uświadomił sobie stan własnego pobudzenia. Przyczyniła się do tego ogólna sytuacja, ale zapewne również silne podrażnienie, którego genitalia doświadczyły w trakcie uprzedniego podwieszenia. A niech to, poczuł przypływ silnego podniecenia. Ostatecznie, teraz naprawdę stał się kimś w rodzaju niewolnika, a przynajmniej bezdomnego nędzarza, zdanego na łaskę Królowej.
Zdjęła stopę z jego głowy i usunęła knebel.
- To poczekamy jeszcze chwilę na wiadomość o wypłaceniu tej premii. Wiesz, to nie musiało się tak skończyć. Przekonałeś się chyba, że jednak mogę stać się Królową i Boginią, godną posiadaczką tych wszystkich wyszukanych tytułów, którymi mnie obdarzałeś. Obdarzałeś nawet dzisiaj, nie bacząc na kary za nieposłuszeństwo
- Tak, Oliwio... Tak Najwspanialsza Pani. Jesteś prawdziwą Władczynią, a ja byłem ślepy... Bałem się twojej reakcji, twojego śmiechu, może twojej pogardy.
- Ty głupcze! Przecież znam cię na wylot. Twoje upodobania nie stanowią dla mnie żadnej tajemnicy. A ja... Przekonałam się, że dobrze czuję się jako uwielbiana Pani Górnego i Dolnego Kraju, z tłumem niewolników u moich stóp, starających się zasłużyć na łaskę Bogini i drżących przed razami Jej bicza. No, tymczasem z jednym niewolnikiem, bo muszę przyznać, że podczas wizyt na czacie musiałam pozbyć się kilku natrętów, głupich i ordynarnych. Żaden z nich nie dorównywał ci w sztuce prowadzenia rozmowy oraz okazywaniu szacunku i uwielbienia wobec Władczyni Niebios i Ziemi. Szkoda tylko, że nie zechciałeś wyrazić tych uczuć wobec mnie samej, twojej żony, która mogła stać się również twoją Panią, Królową i Boginią. A ty zostałbyś Jej osobistym, uprzywilejowanym sługą i niewolnikiem. Czyż to nie piękna wizja?
- Bałem się, wstydziłem...
- Ech, co za głupiec... Myślisz, że nie wiedziałam? A może na coś takiego czekałam? Dawałam ci nawet znaki, na przykład ten salon kąpielowy. Czyż nie jest godny Nefertari, Nefretete, Nitokris, Hatszepsut, Kleopatry i wszystkich innych razem wziętych?
- Jest godny Ciebie, Boska Oliwio. Może... Może to nie musi się tak skończyć? Może zechcesz dać mi jeszcze jedną szansę?
- Mówisz tak, bo chcesz odzyskać majątek? Nie licz na to.
- Wcale nie. Ale pomyśl, o Wielka Pani, teraz miałabyś prawdziwą władzę nad swoim sługą i niewolnikiem. Nie tylko w świecie wirtualnym czy podczas okazyjnych spotkań, ale na co dzień, w jak najbardziej realnym życiu. Czy to nie zadowoliłoby w jakiś sposób Twojej natury Monarchini?
- Mogę mieć takich niewolników na tuziny, wystarczy wejść na odpowiedni portal netowy.
- To już po tym, gdy rzucisz krokodylom na pożarcie wszystkich głupich i ordynarnych natrętów?
- Jesteś niemożliwy, Neferze. - Uśmiechnęła się mimo woli. - To prawda, szukając kogoś zdatnego musiałabym cierpieć rozmowy z tymi wszystkimi idiotami, którzy myślą, że Nefertari to marka perfum albo gatunek storczyka. Albo w ogóle nie myślą o niczym, poza własnym fiutem.
- Błagam, daj mi szansę, Najwyższa Bogini.
- Może i coś w tym jest... Zajmowałbyś się nadal firmą, jako mój przedstawiciel. Wytłumaczylibyśmy to w taki, czy inny sposób. Oczywiście, kontrolowałabym twoje wydatki, podobnie aktywność na necie – są na to sposoby. Jakieś drobne otrzymywałbyś w nagrodę za dobre sprawowanie. A jako akt łaski mógłbyś usłużyć Królowej w łożu. Albo w każdym innym miejscu, na które przyszłaby Jej ochota.
- Błagam, Boska Królowo...
- Okazywałbyś posłuszeństwo we wszystkich ważniejszych sprawach, a i w mniej ważnych również, gdy tylko wypowiedziałabym słowo-hasło, np. „Wola Bogini”. Nie, to zbyt oczywiste, nie nadawałoby się do użycia w towarzystwie, może „Valar dohaeris”? I do tego, nadal przejawiałbyś fantazję w wymyślaniu tych miło brzmiących tytułów. W zamian starałabym okazać się równie pomysłowa w sposobach odbierania hołdów. No dobrze, gdybyś zdołał usatysfakcjonować swoją Panią, zaszczycałabym cię prawem adorowania moich butów. Może nawet pozwoliłabym ci nałożyć je uprzednio na moje stopy.
- Pani, uczyniłabyś swego sługę najszczęśliwszym z Twoich poddanych.
- A więc postanowione, niewolniku. I pamiętaj, nieposłuszeństwo oznacza wygnanie z dworu oraz zesłanie do kopalni. Czyli pójdziesz może nie w łańcuchach, ale bez grosza przy duszy.
- Zrobię wszystko, aby zasłużyć na Twoją łaskę, Najwspanialsza Pani.
- Doskonale. Tymczasem leż tu nieruchomo i czekaj. - Pochyliła się, odpinając łańcuch łączący na plecach skute dłonie oraz stopy. - Na wszelki wypadek nałożę też na nowo knebel.
Wciśnięta głęboko kauczukowa kulka uniemożliwiła odpowiedź. Najwspanialsza Królowa Królów oraz jednego niewolnika, Oliwia Wielka, wyszła z salonu kąpielowego, tradycyjnie stukając zadziornie obcasami. Gubił się w domysłach, o co tym razem chodzi jego Pani, Małżonce, Władczyni i Bogini.
Wróciła po kilku minutach, dzierżąc w dłoni wydający dziwne, ciche syki pręt z drewnianą rękojeścią.
- Spójrz tutaj, niewolniku. Pozwalam ci unieść głowę.
Z przerażeniem ujrzał przyrząd podobny temu, jakich musiano używać do znakowania bydła. Rozgrzany zapewne prądem elektrycznym napis na części przeznaczonej do przystawiania do skóry żarzył się lekko czerwienią. Miał trudności z odczytaniem, litery pozostawały bowiem w lustrzanym odbiciu. Dopiero po chwili zorientował się, że to angielski zwrot I'm a slave.
Rzucił się w łańcuchach, knebel stłumił cisnące się na usta słowa.
- Niewolników piętnowano, chyba zdajesz sobie z tego sprawę? Zamierzam uczynić to samo i oznaczyć moją własność. Tak, aby każda dziwka, która pojawi się w okolicy, mogła przekonać się o moich prawach. A raczej, abyś ty sam wiedział, że przekona się o tym, gdy tylko ściągniesz spodnie. Nie obawiaj się, zamierzam wypalić ten napis jedynie na twoim tyłku. Zapewniono mnie, że to bezpieczne i higieniczne, nie to, co dawne, rozpalone żelazo. Ale nie ruszaj się, bo chcę, żeby wyszło wyraźnie. W przeciwnym razie będę zmuszona powtórzyć operację.
Zacisnął zęby, wdzięczny, że ma w ustach knebel. Ból okazał się potworny, ale zdołał wytrzymać bez ruchu, wydając tylko głośny jęk.
Bogini wyłączyła zasilanie, odstawiła ostrożnie przyrząd i przyjrzała się krytycznie swojemu dziełu.
- Nieźle – oceniła. - Powinno szybko się zagoić, pozostawiając wyraźny napis. Da się bez trudu odczytać.
Łaskawie spryskała przypaloną skórę jakimś odkażaczem w sprayu. Ból odrobinę ustąpił. Postawiła stopę na zdrowym pośladku, poczuł umiarkowanie silny nacisk obcasa.
- Zachowałeś się dzielnie, jak na osobistego niewolnika Królowej Królów przystało. Mogłam dzięki temu starannie przymierzyć. To ważne, bo zostało jeszcze dużo wolnego miejsca na obydwu pośladkach, wobec którego mam pewne plany.
Zawył, usiłując bez powodzenia błagać o litość.
- Musimy przecież wyraźnie określić, czyim właściwie jesteś niewolnikiem, a moje imię powinno zostać opatrzone stosownymi dla Królowej i Bogini tytułami. Mam nadzieję, że pomożesz w ich odpowiednio obszernym i kwiecistym sformułowaniu. A ja pomyślę nad tym, w jaki sposób rozplanować tę inskrypcję na twoich pośladkach. Ale to już innym razem, bo muszę zamówić końcówkę z wybranym wzorem.
Oklapnął, porażony zarazem przerażeniem oraz ulgą, że przynajmniej dzisiaj uniknie kolejnego piętnowania.
- I życzę sobie, abyś przy kolejnych okazjach okazał podobną odwagę oraz opanowanie. Wtedy zmieści się dłuższy napis i nie trzeba będzie przeszczepiać skóry, by zlikwidować ewentualne błędy.
A więc istniała jakaś nadzieja, w obecnych czasach nawet niewolnicze piętno można usunąć. Medycyna potrafi zdziałać cuda.
- Tak, to możliwe, sługo. Chirurgia kosmetyczna czyni olbrzymie postępy. - Czyżby czytała mu w myślach? - Ale to bardzo kosztowne zabiegi, na które nie stać ubogich poddanych. A ja nie mam zamiaru wydawać na coś takiego żadnych pieniędzy ze skarbca Królowej!
  
Robo
  
MistEunice
10.12.2023 20:59:22
Grupa: Użytkownik

Posty: 3 #
Od: 2023-11-22
Opowiadania takie jak to, czyta się z ogromną przyjemnością, a już zwłaszcza wówczas, gdy zna się tematycznie podobne opowiadanie Autora , )

Przejdz do góry stronyStrona: 1 / 1    strony: [1]

  << Pierwsza      < Poprzednia      Następna >     Ostatnia >>  

HOME » OPOWIADANIA FEMDOM » OBJAWIENIE - OPOWIADANIE FEMDOM/FETYSZ

Aby pisac na forum musisz sie zalogować !!!


TestHub.pl - opinie, testy, oceny

Najlepsze strony o BDSM KTO NAJLEPSZY W BDSM